Tajemniczy portret

gallery_(21)

gallery_(21)

gallery_(21)

Wśród kozłowieckich obrazów znajdują się dwa tajemnicze portrety. Nie wiadomo, kto je malował i kogo przedstawiają. Na jednym z nich widnieje młoda kobieta z kilkuletnim chłopcem, ubranym jak dorosły, ale o buzi dziecka, co nie jest takie częste na dawnych wizerunkach małoletnich portretowanych. Popuśćmy wodze fantazji i spróbujmy rozwiązać zagadkę ich tożsamości.

Na tegorocznej wystawie „Bakalaureaty arystokraty” prezentowanych jest wiele wizerunków dzieci. W zbiorach Muzeum znajdziemy ich znacznie więcej, nie wszystkie jednak mogły zostać zaprezentowane, z prozaicznej przyczyny – braku miejsca. Poznajmy zatem jeden z nich.

Przedstawia młodą kobietę o delikatnie uróżowanej twarzy, wysokiej fryzurze zwanej „pouf”, ubraną w czerwoną suknię o obcisłym staniku, z rękawami wykończonymi koronkowymi angażantami, z głębokim dekoltem obszytym sztywną koronką tworzącą rodzaj kryzy. Suknię zdobią dodatkowo ciemnoniebieskie kokardy na gorsie i przy mankietach. Kobieta siedzi w złoconym fotelu, a u jej boku stoi trzyletni może chłopczyk o delikatnej dziecięcej buzi, ubrany w łososiowe spodnie i kaftanik z koronkową kryzą, przewiązany brązowym pasem. Na to nałożony ma brązowy fraczek. W lewej rączce trzyma laseczkę. Kobieta przytrzymuje jego wyciągniętą prawą rękę.

Obraz pochodzi z dawnych zbiorów Zamoyskich, przejętych przez Muzeum po dawnych właścicielach pałacu. Czyżby więc byli to przedstawiciele tego rodu? Strój i uczesanie damy wskazują na lata osiemdziesiąte wieku XVIII. Nie było w tym czasie wśród Zamoyskich osób w wieku odpowiadającym sportretowanym postaciom. Jednakże zanim rodzina ta objęła w posiadanie majątek kozłowiecki, co stało się w roku 1799, właścicielami pałacu byli Bielińscy. W latach 80. XVIII wieku w Kozłówce pomieszkiwał Franciszek Bieliński, syn fundatorów pałacu, Michała i Tekli z Pepłowskich, starosta garwoliński, osiecki i sztumski, pisarz wielki koronny. Nie była to jego główna rezydencja. Oprócz Kozłówki Bielińscy posiadali pałace w Otwocku i w Warszawie i tam zapewne przebywali częściej. Franciszek Bieliński był starannie wykształcony, oczytany w literaturze francuskiej, znał także klasycznych autorów łacińskich. Interesował się edukacją, zabierał głos w sprawie reformy wychowania, opowiadał się za powszechnym nauczaniem. W 1776 roku został członkiem Komisji Edukacji Narodowej. W 1765 roku ożenił się z Krystyną Sanguszkówną, córką Pawła i Barbary z Duninów, właścicieli pobliskiego Lubartowa. Bielińscy mieli sześcioro dzieci, z których najstarsza córka, Tekla, mogłaby pretendować do roli bohaterki naszego obrazu.

Urodziła się w 1767 roku. W wieku jedenastu lat straciła matkę i wychowywała się u babki, księżnej Barbary z Duninów Sanguszkowej, jednej z najświatlejszych dam swego czasu. Księżna zajmowała się polityką, z powodzeniem prowadziła interesy i doglądała swego ogromnego majątku.Miała zainteresowania intelektualne, gromadziła wokół siebie literatów, artystów i uczonych, sama także pisała wiersze i tłumaczyła. Znana była z pobożności i filantropii.

Wychowana w takim środowisku Tekla musiała zainteresować się literaturą i teatrem. Jej talent rozwinął się po zamążpójściu. W 1780 roku Bielińska poznała Feliksa Łubieńskiego, prawnika i polityka, a dwa lata później odbył się ich ślub. Łubieński był posłem na Sejm Czteroletni, Tekla także angażowała się w życie polityczne, przysłuchiwała obradom sejmowym. Pisała wiersze okolicznościowe, religijne i moralne, sielanki, rozprawki, tłumaczyła utwory sceniczne. Sama również podjęła próby dramatyczne. Jej tragedia „Wanda” w 1807 roku doczekała się realizacji scenicznej jako pierwszy polski utwór dramatyczny o Wandzie, a jednocześnie pierwsza tragedia narodowa wystawiona w teatrze warszawskim. Kolejnym dramatem pisarki był, wystawiony również w 1807 roku, „Karol Wielki i Witykind, drama historyczne… z muzyką J. Elsnera…” Tekla Łubieńska zmarła w 1810 roku na zapalenie opon mózgowych, którego nabawiła się, podróżując z mężem do Krakowa na uroczystości zaprowadzenia w Galicji Kodeksu Napoleona. Z jej twórczości niewiele przetrwało do dziś, oprócz sztuk zaledwie kilka wierszy.

Łubieńscy dochowali się siedmiu synów i trzech córek. Najstarszy z dzieci, Franciszek, urodził się 5 stycznia 1784 roku. On to został namalowany wraz z matką na pięknym portrecie przypisywanym Józefowi Faworskiemu, powstałym około 1790 roku, obecnie prezentowanym w pałacu wilanowskim. Trudno porównywać obraz kozłowiecki z dziełem Faworskiego. Nie posiada tej klasy artystycznej, jego autorem był zapewne prowincjonalny artysta. Trudno mówić także o podobieństwie kobiet przedstawionych na obu malowidłach. Pewne podobieństwo można jedynie zauważyć w rysach twarzy chłopca. Portret kozłowiecki jest na pewno wcześniejszy, na co wskazują fryzura i strój kobiety. Chłopiec także wydaje się młodszy. Gdyby rzeczywiście był to wizerunek Tekli Łubieńskiej z synem Franciszkiem, zostałby namalowany około 1786-1787 roku. Czy Tekla podarowała portret swemu ojcu, uwieczniając na nim również jego najstarszego wnuka?

Franciszek Bieliński sprzedał Kozłówkę Aleksandrowi Zamoyskiemu w 1799 roku. Nie wiemy, jak wyglądało wyposażenie pałacu za jego czasów, ale w Kozłówce pozostały także inne portrety Bielińskich, między innymi marszałka wielkiego koronnego, Franciszka Bielińskiego, jego stryja. Nie zainteresowały wdowy po Aleksandrze, Marii z Granowskich Zamoyskiej, ani jej wychowanicy, Marii Sołtanówny, której zapisała wyposażenie pałacu.

W 1870 roku przejął je wraz z całym majątkiem Konstanty Zamoyski i wśród zbiorów kozłowieckich zgromadzonych przez pierwszego ordynata przetrwały do dziś.

Opr. Anna Szczepaniak

Alert Systemowy